Mroczny pakt

Yoshua widzac że nie ma już szans żeby pomóc Benowi, musiał zatroszczyć się o to by przeżyć. Wiedzac że lada chwila rozbij się na planecie huttów. Musiał zminimalizowac uszkodzania myśliwca żeby móc w razie czego odlecieć z tej planety.
starał się wyrównać lot i wylądować jak najłagodniej. Nie było to zbyt miekkie lądowanie ale przynajmniej przeżył...

Erb wysiadł z myśliwca i zeskoczył na pobliską skałkę. Zaczął się rozglądać - na niebie widział co jakiś czas błyski - prawdopodbnie nie tylko on wpadł w atmosferę. Zauważył dziwne, bagniste zwierzęta, które równie z dużym zdziwieniem przyglądały się Erbowi i jego pojazdowi.
{Musi być jakiś sposób by się z tąd wydostać} - pomyślał. Przypomniał sobie swoją wizję - zieloną, nizinną krainę. Nie wiedział gdzie ów kraina się znajduje ale na pewno nie na tej planecie. Skupił się i wyczuł czyjąś obecność. Bez zastanowienia ruszył przeskakując z skałki na skałkę, wpadając co jakiś czas do bagna. Ostrożnie omijał tutejsze stworzenia - wiedział, że może się to źle skończyć...

Mały astrodroid. Brudny zardzewiały leży w bagnie czekając aą go ktoś znajdzie. Jest wyłączony, więc nie może dac nikomu oznak życia ani nie wie czy ktos się zbliża. Leży i czeka.

Kate Shall siedzi w swoim statku wciąż gapiąc się na lampki ^^ no ale ileż tak można się gapić? Zrezygnowana włącza skanery statku, chcąc się dowiedzieć czy w pobliżu nie ma czegoś 'ciekawego' Smile

po paru sekundach zauważa że niedaleko jaj statku znajduje się 'coś' bliżej nieokreślonego... z chwilowego braku zajęć postanawia sprawdzić co to to jest Very Happy

Uzbrojona w swoje dwa blasterki schodzi z rampy statku zabezpieczając go przed nieprzewidzianymi gośćmi... zagłębia się w 'dziczy' podążając w stronę czegoś ^^

(Aiden gdzie ja jestem? Very Happy

)
Na forum DST Wink

- przyp. Aiden

Yousha wychodzi z wraku swojego myśliwca rozgląda się dookoła.
Jest sam na planecie Huttów musi się jak najszybciej wydostać i odnaleźć Bena. Żeby tylko nic mu się niestało.
Wyczuł że całkiem niedaleko na bobliskich bagnach rozbił się jakiś statek, pilot najwyraźniej przeżył, ruszył więc najpierw w tamtę stronę, sam nic nie zdziała bez znajomości terenu...

Erb zauważa w oddali jakąś postać - jest nim człowiek najprawdopodobniej Jedi. Zakłada na wszelki wypadek kaptur aby nie został rozpoznany i zmierza ku postaci. Jest cały brudny i przemoczony oraz bardzo głodny...

A droid lezy i czeka w jakiejś śmierdzącej mazi. Nagle obok niego pojawiają się jakies dzikiem zwierzęat. Przez przypadek reaktywowały one droida i potraktował je paralizatorem.
- Piiiibip Bub. Triiiifitfititpuuuu Bib Bib. (Gdzie ja jestem?)
Włacza generator pola co zatrzymuje zwierzynę w bezpiecznej odległości.
- wiiiiiiiiiiiiii, wiiiiiiiiiiii (tutaj, tutaj.)
Krzyczy do zbliżających się sylwetek. Czeka co się stanie lecz w pogotowiu ma paralizator...

Yousha widzac w oddali postać w kapturze przypomina sobie po co tutaj jest
{na tej planecie mieli być Sithowie} pomyślał
Kładzie rękę na mieczu świetlnym i jest gotowy do odparcia ataku wroga w każdej chwili.
Zbliża się ostrożnie do nieznajomej postaci
-Kim jesteś? pyta i powoli odpina miecz świetlny od pasa

Kate Shall wpatrywała się właśnie w swój datapad na którym widniała mapka okolicy którą zdążył przygotować 'Anioł'. Poczuła smród dochodzący z północy, kierunku, w którym znajdowała się wykryta rzecz... po paru minutach znalazła się wśród bagnisk. Przyjżała się dokładnie okolicy, rzuciła spojżenie na mapkę i schowała datapad do kieszeni. Nagle poczuła że coś jest nie tak... chwilę potem zauważyła 'zgraję' zwiężąt która atakowała 'coś' , coś co ją interesowało w tej chwili... wyciągneła szybko blastery i podązyła w kierunku odgłosów... zwierzęta wcale nie zauważyły jej obecności, więc wykożystała to i wycelowała w najbliższego zwierza... chwile potem oddała kilka następnych strzałów w resztę... w ciągu 10 sekund w okolicy nie było żadnej żywej istoty oprócz Kate oraz rzeczy pływającej w śmierdzącej mazi... podeszła więc bliżej i ze zdziwieniem stwierdziła że ma przed sobą robota...

A7-T8 zauważając blastery w rękach kobiety, cofnął się lekko i bardziej wysunął paralizator. Zwiększył natężenie pola ochronnego. Cichym gwizdem zagadał:
- uuuuuuułuuu bflit Bup. pimbaridim bim bim. UUUUłu (Kim jesteś? Czego chcesz?)
Po czym włączył sensory aby dokładniej zbadać postać.

Kate Shall, mślała że wreszcie przydał jej się na coś datapad, a w szczególności programik umożliwiający zrozumienie astromechów, i innych robotów nie posługujących się wspólnym Smile

-Kim jestem? - Kate uśmiechnęła się krzywo - Łowcą Nagród... Czego chcę? wiesz? taka miła imprezka była pomyślałam że wpadnę ^^

- bi bip bup wiiiiiiiiz. (imprezka?)
Nagle na słowo "imprezka" z droida wysunęła sie taca z drinkami a z głowy poszły fajerwerki, oznajmiające wszystkim naszą pozycję. I co teraz?

Kate miała ochotę kopnąć droida, lecz widząc odległość dzielącą ją od tej kupy złomu zawachała się... naglę usłyszała jakby ludzki głos...

W kierunku Nal Hutta zbliża się tajemniczy myśliwiec. Kieruje się na powierzchnię planety.

Dociera na powierzchnie i ląduje. Z myśliwca wysiada tajemnicza postać. Ma głowę zakrytą kapturem, ale widać wojskowy pas, plecak i karabinek dezintegracyjny na plecach. Grinko, bo pod takim pseudonimem jest znany, kieruje się w kierunku dziczy...

Po zeskanowaniu postaci, droid zap[iszczał:
- fitiiiiiiiiiiiiiiis pobidam bam budum bum. (Czy mogę w czymś pomóc?)
czeka na odpowiedź.